czwartek, 1 sierpnia 2013

Girona

Drugim miasteczkiem, którym jestem oczarowana jest Girona.
Otoczona dwoma rzekami Ter i Onyar urzeka swoim pięknem. Mogłabym godzinami włóczyć się po wąskich uliczkach starówki zaglądając na dziedzińce kamienic. Byłam oczarowana każdą restauracją, którą mijaliśmy wręcz zapierało mi dech w piersiach (nie przesadzam). W Gironie znajduje się jedna z największych i najlepiej zachowanych dzielnic żydowskich El Call. Kiedyś było to miasto w mieście zamieszkane przez trzystu osobową gminę żydowska, niestety pod koniec XIV w zaczęły się prześladowania i ich życie wyglądało jak w zamkniętym getcie.
Uliczki w Gironie są strome a domy maja charakterystyczne kwadratowe ganki z filarami. Znakiem rozpoznawczym są jednak kolorowe domy położone nad brzegiem przepływającej rzeki Onyar. Są one pięknym tłem dla katedry i kościola Sant Feliu.
Jednym słowem, niesamowite miasto piękne za dnia, ale jeszcze bardziej urokliwe nocą.




 Słyszeliście o Jordim Roca? Jest jednym z trzech braci odpowiedzialny za El Celler de Can Roca - jest na drugim miejscu najlepszych restauracji świata :) Tak więc Jordi otworzył własną lodziarnie Locamboresc z prawdziwymi, słodkimi dziełami sztuki. Wnętrze lodziarni przypomina scenerię fabryki czekolady Williego Wonki.






















Kocham takie wnętrza restauracji:






  A po zwiedzaniu miasta: zasłużony drink :)



Lampy  w popularnej restauracji Viena



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz